- To co, masz już wszystko? - zapytał blondyn podchodząc do mojego łóżka.
Patrzyłam na widok za oknem. Nie mam dokąd wracać.. Policja wciąż ustala, gdzie mieszkam, szuka mojej rodziny.. Powiedziałam im, że nie wiem, czy naprawdę nazywam się Laura Marano. Tak mi się wydaje, ale nie mam pewności..
- Hej.. Co jest..? - usiadł obok mnie co spowodowało, że na niego spojrzałam.
- Martwię się.. - przyznałam cicho - Nie mam gdzie mieszkać..
- Co za problem? Zatrzymasz się na ten czas u mnie - uśmiechnął się.
Nie wiem.. Kurczę, dopiero go poznałam, czy to jest dobry pomysł..? A jak to jakiś psychopata? Albo zboczeniec..?
- Laura, nic Ci nie zrobię - zaśmiał się widząc moją minę - Po prostu chcę Ci pomóc, tak jak.. - tu urwał, chyba ugryzł się w język..
- Co? - uniosłam brwi, zdziwiona tym co powiedział - Jak co?
- Tak jak... zrobiłby każdy - uśmiechnął się lekko.
Coś kręci.. Ale nie będę dociekać o co mu chodzi. To chyba jedyne wyjście..
- No dobrze.. - zgodziłam się w końcu.
*2 godziny później*
- Daleko mieszkasz? - zapytałam patrząc na blondyna.
Staliśmy przed szpitalem. Właśnie dostaliśmy wypisy. Byłam jeszcze trochę słaba, więc miałam nadzieję, że nie mieszka jakoś bardzo daleko..
- Kawałek stąd, ale nie będziemy musieli iść - pociągnął mnie za rękę w stronę parkingu.
- Masz tu samochód? - uniosłam lekko brwi.
- Lepiej - uśmiechnął się tajemniczo.
Co innego może mieć na parkingu? Rower? Nie no, bez przesady..
~*~
- Masz - podał mi kask, sam biorąc drugi.
Wzięłam go zupełnie oniemiała. Motor.. Nie.. W życiu..
- Ross, ja w życiu na to nie wsiądę - wskazałam maszynę stojącą przed nami.
- Boisz się? - spojrzał na mnie unosząc brwi.
- Nie pojadę tym - powtórzyłam wpatrując się w niego intensywnie.
- Laura, przecież to nic strasznego. Wystarczy, że mocno się mnie złapiesz - uśmiechnął się lekko.
Pokręciłam przecząco głową cofając się o krok. Boję się, czy on tego nie rozumie..? Cholernie się boję..
- No proszę.. - podszedł do mnie.
- Okej.. - odparłam w końcu cicho.
Co miałam zrobić? Nie miałam wyboru.. Blondyn uśmiechnął się na moje słowa i zbliżył się zakładając mi kask, bo sama nie potrafiłam tego zrobić.. Szybko włożył swój i usiadł na siedzeniu. Niepewnie usiadłam za nim przybliżając się jak najbardziej i mocno się go złapałam.
- Wszystko okej? - zapytał odwracając się w moją stronę.
- Tak.. Jedź - odparłam cicho.
Nacisnął pedał gazu i ruszył. Zamknęłam oczy trzymając się go najmocniej jak potrafiłam. Na zakrętach prawie dostałam zawału, ale ogólnie nie było tak źle. Po około 15 minutach byliśmy na miejscu, czyli pod jego domem. Zsiadłam z motoru na drżących nogach i oddałam mu kask.
- I jak? - uśmiechnął się lekko robiąc to samo, co ja.
- Nigdy więcej.. - szepnęłam opierając się o ścianę przy drzwiach.
Zaśmiał się cicho i otworzył drzwi wpuszczając mnie do środka. Weszłam do domu rozglądając się po wnętrzu. Był średniej wielkości, ładnie urządzony. Zauważyłam też schody prowadzące na piętro.
- Chodź, pokażę Ci Twój pokój - pociągnął mnie za rękę na górę.
Posłusznie poszłam za nim. Po chwili zatrzymaliśmy się pod drzwiami, które chłopak otworzył. Weszliśmy do środka. Było tam naprawdę ładnie. Pokój był urządzony w jasnych kolorach, meble były białe, a ściany beżowe.
- Podoba Ci się? - zapytał blondyn.
- Bardzo - uśmiechnęłam się - Dzięki, że mogę się u Ciebie zatrzymać.
- Nie ma sprawy mała - mrugnął do mnie - Rozpakuj się - dodał wychodząc.
Wzięłam swoją torbę stawiając ją na łóżku i zaczęłam wyjmować swoje rzeczy układając je w szafie. Nie miałam tego dużo, więc zajęłam tylko połowę miejsca. Na dolnej półce położyłam torbę, po czym zamknęłam drzwi. Wzięłam kosmetyczkę i wyszłam z pokoju kierując się do łazienki. Zostawiłam ją na półce, po czym zeszłam na dół.
- Jesteś głodna? - zapytał chłopak kiedy weszłam do kuchni.
- Trochę - przyznałam opierając się o blat.
- Na co miałabyś ochotę? - stanął naprzeciwko mnie.
- Może naleśniki? - zaproponowałam.
- Okej. Pomożesz mi? - zapytał wyciągając miskę z szafki.
- Jasne - odparłam otwierając meble w poszukiwaniu mąki.
Kiedy znaleźliśmy wszystkie składniki zajęliśmy się robieniem ciasta. W pewnej chwili przez przypadek obsypałam go niewielką ilością białego proszku (jak to brzmi xd jakbym miała na myśli narkotyki xdd - od aut.).
- Ej - zaśmiał się i zrobił to samo.
- Ale ja nie zrobiłam tego specjalnie - zaśmiałam się i wzięłam więcej mąki rzucając nią w blondyna.
- Teraz też? - uniósł brwi.
Złapał mnie w tali przyciągając do siebie od tyłu, a następnie sypnął mi we włosy resztę proszku leżącego na stole.
- Ross! - krzyknęłam śmiejąc się i starając się go odepchnąć.
W końcu mnie puścił. Spojrzał i wybuchnął śmiechem.
- No dzięki - prychnęłam - sam mnie tak urządziłeś i jeszcze się śmiejesz.
- Idź się ogarnij, bo wyglądasz strasznie - powiedział ze śmiechem.
- Ty wcale nie lepiej - odgryzłam się - I jeszcze musisz to posprzątać - uśmiechnęłam się chytrze i pobiegłam na górę.
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Pozbycie się mąki z włosów to wcale nie jest taka łatwa sprawa, więc skończyłam dopiero pół godziny później. Szybko się ubrałam i z jeszcze trochę mokrymi włosami poszłam na dół. Zajrzałam do kuchni, gdzie blondyn sprzątał resztki proszku z podłogi. Kiedy skończył podniósł na mnie wzrok.
- Idź się wykąp, a ja zrobię te naleśniki - zaśmiałam się cicho patrząc na jego twarz.
- Tylko nie spal mi domu - poczochrał mnie po włosach, po czym poszedł na piętro.
Pokręciłam głową ze śmiechem i dokończyłam przygotowywanie posiłku. Kiedy chłopak wrócił razem go zjedliśmy, a że było już dość późno, to poszliśmy spać.
Zasypiając myślałam o tym wszystkim, co stało się ostatnio. Może ta amnezja to nie była taka straszna rzecz? W końcu gdyby nie to, nie poznałabym Rossa..
_______________________________
Witajcie c;
Po długiej przerwie w końcu pojawiło się tu coś do czytania ^^
Mam nadzieję, że zobaczę tu przynajmniej 5 komentarzy, a z 10 będę już bardzo zadowolona ;3 Chcę poznać waszą opinię.
Nie będę się rozpisywać xd
Zapraszam do komentowania i do następnego ;*